Przedłużony listopadowy weekend spędziliśmy w Piwnicznej i okolicach. Pogoda bardzo sprzyjała, zachęciła do całodniowych, pieszych wypraw. Udało się z powodzeniem pokonać dwie trasy a w przerwie między nimi miło odpocząć w Pijalni Artystycznej. Ewa z aparatem, Porter w roli przewodnika, a ja z mapą i zerkaniem na zegarek aby zdążyć przed zmrokiem.

11 listopada mieliśmy swój Marsz Niepodległości. Ruszyliśmy z rynku w stronę Eliaszówki – szczytu na granicy ze Słowacją. Po drodze wiele flag – zarówno przy głównych drogach jak i górskich chatach. Przy kilku podejściach mocniej zabiło serce i przypaliło płuca. Gdzieś blisko szczytu refleksja, że tym szlakiem możemy przejść swobodnie dzięki odzyskanej wolności. Z trasy nie trzeba było usuwać kamieni, było bezpiecznie, przy nielicznych spotkaniach z innymi turystami życzliwie. Wolność, ruch, piękne widoki i radość życia. Może tylko odrobina marudzenia, że cały powrotny szlak czerwony poprowadzono przy drodze. Nie warto jednak grzeszyć narzekaniem przy takiej pogodzie – przecież przy tej trasie był piękny wodospad. Do bazy „Pod Kasztanem” trafiamy gdy jest jeszcze widno. Koniec pierwszej wycieczki. Jutro regeneracja, odpoczynek. Na kolejny szlak wyruszymy w sobotę.

W sobotni poranek jest trochę szaro i niestety klimat w tym pięknym miejscu psuje smog. Wkrótce jednak się przeciera, z pojawieniem słońca ginie przykry zapach. Startujemy z rynku na kolejną wyprawę, która tym razem prowadzi nas na drugą stronę Popradu. Tym razem idziemy w górę niebieskim szlakiem, przechodzimy przez Walczaki – gdzie pozdrawia nas papież – i po godzinie dochodzimy do Łomnicy Zdrój. Dalej trzymamy się niebieskiego szlaku i Łomniczanki. Pniemy w górę aż do Schroniska na Hali Łabowskiej. Tutaj tylko chwila na czerwony barszcz z kubka i ruszamy w drogę powrotną do Piwnicznej przez Wierch na Kamieniem, Pisaną Halę. Dalej już w dół żółtym szlakiem – trafiamy na kolejne, piękne widoki. Na miejscu w nagrodę grzaniec i gorąca czekolada. Będzie co oglądać na zdjęciach, będzie co wspominać.

Polecamy Piwniczną na jesienne wyprawy!

Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl