Na prawdę muszę chyba zwolnić tempo z czytaniem kryminałów lub przynajmniej szukać jakiejś różnorodności, bo schemat: morderstwo – psychopata – policjant, przynosi coraz więcej rozczarowań. Wiem, że może powinienem dla debiutantki być troszkę bardziej wyrozumiały, ale trochę zaczyna mnie wkurzać, gdy nagle okazuje się że ktoś uważa napisanie kryminału za najłatwiejszy sposób na wejście na rynek. Fakt – schematów można się nauczyć, ale po pierwsze rzemiosła jednak trzeba się wyuczyć, nie da się wypełnić fabuły drętwymi dialogami, a po drugie trzeba mieć jakiś pomysł nie tylko na początek, na środek, ale i na koniec. Dawno nie czytałem tak idiotycznego i od czapy zakończenia. O ile wcześniej udawało się stworzyć jakiś nastój oczekiwania na to co może nastąpić, finał przychodzi nie tylko zbyt szybko, przynosi również spore rozczarowanie.

Miał być mroczny kryminał odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy. Seryjny zabójca, odsłaniane powoli wydarzenia sprzed kilku tygodni, które pomogą nam rozgryźć przebieg wydarzeń i tożsamość sprawcy, gliniarz z problemami osobistymi… Nie mam pretensji o to że to już było, tylko że masa detali psuje przyjemność z lektury. Niepotrzebne wtręty na temat wyglądu i zwyczajów postaci, które pojawiają się na pół strony, czy stronę, nic nie wnoszące fragmenty opisowe, sztuczne i poskracane dialogi, kretyństwa typu: kartkę ze słowem „odium” trzeba oddać do ekspertki od języków starożytnych (bo może powie coś więcej niż google?). Takich uwag można by ciągnąć jeszcze trochę – choćby mało potrzebne epatowanie przemocą, fragmenty sprawiające wrażenie jakby dodanych na siłę. Gdy łatwo wytypować sprawcę to raczej mamy do czynienia ze słabym kryminałem i próby gmatwania i opisywania wątpliwości policjantów niewiele tu zmienią.

Na plus: próby budowania klimatu, szczególnie narastające poczucie bycia obserwowaną przez młodą kobietę, której wspomnienia możemy śledzić.
Niestety przeciętniak. I to z rodzaju tych, po których chce się wreszcie przeczytać solidną, mocną historię kryminalną.

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl