Mapa gotowa, plan urlopowy ambitny – w ciągu kilku dni zdobyć jak najwięcej szczytów, przejść możliwie dużo szlaków. Spojrzenie na prognozę pogody trochę studzi zapał, ale nie tracimy nadziei bo „nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednie ubrania”.
Już na pierwszy górski wypad ruszamy z Wisły w deszczowy dzień. Jest mokro, jest mgliście, ale przecież to ma swój niesamowity urok. Pejzaże zdążymy jeszcze wyłapać przy innej okazji. Teraz toniemy we mgle, to co się z niej wyłania jest tajemnicze, niespodziewane.
W takim klimacie pokonaliśmy w lipcu wiele tras. To co mokre wyschło, to co odkryła mgła Ewa uchwyciła na zdjęciach. Oto fragment naszych gór mglistych.
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl