Piotr Najsztub ? dziennikarz i publicysta, pozujący trochę na ekscentryka albo przynajmniej za takiego uważany oraz Dorota Sumińska – lekarka weterynarii, autorka powieści i książek podróżniczych, dziennikarka i publicystka. Gdy ma się takich rozmówców wiele nie trzeba, by mieć ciekawy materiał. Gorzej trochę z ukierunkowaniem ich na te sfery, które chciałoby się poruszyć, bo przecież nie zawsze mogą mieć ochotę mówić o sobie lub też mówią w taki sposób, że niby jest mądrze, ale nie jest to odpowiedź na dane pytanie. Irena Stanisławska, z wykształcenia psycholog, pewnie bardzo by chciała, by jej rozmówcy byli bardziej spolegliwi, konkretni, szczerzy i nie zbaczali z tematu. Ale są jacy są.
W efekcie zawartość może być trochę myląca: tytuł zapowiada że będzie o Polsce, strachu i kobietach, a w efekcie mamy dość luźne pogaduchy na temat związków, ról, oczekiwań. A najwięcej jest o… zwierzętach. Przecież jedno i drugie z rozmówców ma dla nich dużo serca, co i rusz sięgają więc po jakieś przykłady ze świata fauny, by na ich podstawie opowiadać również o mechanizmach psychologicznych ludzi. Ile w nas jeszcze zwierzęcej natury, jak daleko od niej odeszliśmy i czy na pewno kierunek w jakim zmierzamy jest tym co ludzkości służy.
Czyta się to bardzo przyjemnie, ale pozostaje jakiś niedosyt. Może to kwestia skakania z tematu na temat, przechodzenia w błyskawiczny sposób od mądrych refleksji do kompletnie błahych anegdotek i przekomarzań, może objętości książki. To trochę tak jakby się miało w rękach dłuższą formę wywiadu, tyle że bohaterowie nie gadają jedynie o ploteczkach, o sobie (no dobra, Najsztub o sobie mówi całkiem sporo), a pozwalają sobie popłynąć w różnych kierunkach, bawiąc się tym dokąd fala ich poniesie.
Książka reklamowana jest jako spotkanie dwóch zupełnie odmiennych osób, on znany jest z ciętego języka, z tego że nie przejmuje się ludźmi, ona znana jest z głębokiego altruizmu, ale nie czuć jakiegoś większego iskrzenia z tego powodu. Wyczuwa że się lubią, dobrze się ze sobą czują, jedyna różnica to chyba fakt iż pan Piotr rzeczywiście mówi ciut ostrzej, w jego opiniach więcej jest ironii i złośliwości. Nie jest to jednak skierowane wobec konkretnych osób, to raczej bardziej ogólne obserwacje na temat przemian społecznych, czy różnych typów osobowości. Nawet standardowe podziały na męski i kobiecy punkt widzenia nie zawsze się tu sprawdzą, bo o potrzebie rozumienia emocji i potrzeb kobiet, mówią tu oboje jednym głosem.
Nie brakuje w tej książce humoru, a całość to raczej nie dociekliwy wywiad, a rozmowa trojga znajomych. O sprawach ważnych i kompletnie nieistotnych. Jak jest o wszystkim, to niestety w efekcie mało konkretów. Ot parę zgrabnych myśli, celnych sformułowań, zabawnych ripost. Decyzję o tym czy warto poświęcić jeden dzień (a raczej pół dnia) na lekturę, musicie podjąć sami.
Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl