Pogoda taka, że nic tylko zaszyć się pod kocem z herbatą i książką. Póki więc nie dopadło mnie wypalenie (ale chyba mi nie grozi, bo nawet jak coś nie wciąga, to równolegle mam kilka innych pozycji czytanych, mogę więc przeskakiwać), czytam i czytam. I nie tylko kryminały.

Zdarzają się też choćby i takie rzeczy. Spodziewałem się jakiegoś rzewnego tasiemca pełnego westchnień, łez i pocałunków, a tu proszę – bardzo sympatyczna historia, pełna ciepła, humoru, pozytywnych emocji. Gdy czyta się o pałacu, w którym za duże pieniądze oferuje się możliwość spędzenia pobytu w realiach z XIX wieku, spodziewamy się ekscentryków, bogaczy, a tu okazuje się, że pomysł jest zupełnie inny – bohaterami zostają ludzie zupełnie zwyczajni, którzy trafiają do tego miejsca trochę jakby przypadkiem. I znajdują tam coś, co zmienia ich życie.

Nawet nie wiem czy pisać dużo więcej, bo też odkrywanie kolejnych perypetii jest tu przecież najbardziej smakowite. Kto z kim się zaprzyjaźni, kto komu zaufa i powierzy swoje tajemnice, a kto zaoferuje zupełnie bezinteresownie pomoc. Właściciel tego miejsca, czyli hrabia Ignacy Sęp-Moczarowski, może być przez nas podejrzewany o to, że bawi się ludźmi, że obserwuje ich niczym owady przez lupę, ale przecież nie robi tego dla zabawy, ale dlatego, że od dawna nie czuł w sobie takiej chęci do życia, takich emocji. Ktoś wkroczył w jego życie, pokazując, że przy niewielkim wysiłku, może mu pomóc. Czyż to nie cudowne? I jego życie dzięki temu nabrało nowych barw.

Nie tylko kamerdyner Onufry, ze swoim dziwnym sposobem wypowiadania się stanowi tu źródło humoru, tak naprawdę to całość czyta się z uśmiechem na twarzy. Nie z rechotem, ale właśnie z uśmiechem i ciepełkiem w serduchu. Tylko czemu to urywa się tak nagle, gdy chciałoby się jeszcze i jeszcze?

Znajdziecie tu i odrobinę romansu, próby prostowania życiowych zakrętów, jakieś sekrety i niespodzianki, ale przede wszystkim bardzo fajnie nakreślone postacie, między którymi coś iskrzy. I to jest właśnie w „Pałacu w Moczarowiskach” najlepsze – bohaterowie, których chciałoby się poznać, którzy ciekawią, których się lubi i którzy mimo różnych trudności w życiu, noszą w sobie dużo dobroci.

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl