Wydawnictwo Poznańskie szaleje z reportażami – geograficznie (polscy autorzy piszący np. o mniej znanych zakątkach świata, ale i autorzy zagraniczni piszący o wydarzeniach aktualnych) i socjologicznie wkraczając w jakieś nowe tematy, (stawiając nie tylko na nazwiska już uznane, ale i debiuty), przypominając historię, dotykając rzeczy zarówno bliskich, jak i odległych.

„A co wyście myślały” nie niesie dla mnie ze sobą wielkich zaskoczeń, mimo wszystko jest lekturą całkiem ciekawą. Dla kogoś kto przez długie lata wakacje spędzał na wsi jak ja, miał z nią kontakt i ma porównanie jak zmienił się poziom życia, to raczej pewne stereotypy o zacofaniu będą dziwić, a nie ich obalanie.

Autorki to młode kobiety i choć nie narzucają nam swoich przekonań, rozmowy jednak pokazują pewien kierunek, który ewidentnie pojawiał się w ich rozmowach (pytaniach?). To nie jest tylko: jak Wam się tu żyje, ale bardzo wiele pytań dotyczy spraw moralnych, praw kobiet, tego na ile mogą być niezależne od mężczyzn, postrzegania mniejszości seksualnych, czy zmniejszającej się roli Kościoła. W tak krótkich rozmowach jakie są cytowane widać, że materiał był trochę selekcjonowany.

Nie jest to oczywiście analiza socjologiczna, rozmowy nie są jakoś uporządkowane tematycznie i trudno by wyciągać jakieś wnioski, robić podsumowania. To takie migawki, krótkie spotkania, a ich wartością jest to, że przeprowadzane były w tak różnych miejscach na Mazowszu, że rozmówczynie były w różnym wieku, o różnych dochodach. Jeżeli więc powtarzają się pewne doświadczenia, spojrzenia na otaczającą rzeczywistość, można mieć takie odczucie, że to nie są przypadkowe, pojedyncze poglądy, a pewien obraz tego co siedzi w ich głowach. Czy żałują tego, że nie mieszkają w wielkich miastach? W większości wcale nie – choć dostrzegają plusy z życia w mieście, wcale nie pragną tego tempa, hałasu, wydawania kasy na rzeczy zbędne. Na wsi bywa ciężko, ale i jakoś łatwiej się żyje – może i skromniej, ale to nie znaczy, że nie docierają tu wygody i nowinki. Panie chodzą robić sobie paznokcie, fryzury, dyskutują o podobnych sprawach jak kobiety w miastach. A że nie zawsze mają takie samo zdanie? W sumie mają do tego prawo, choćbyśmy tłumaczyli to jakimiś normami społeczno-kulturowymi, które miałaby je trzymać w bardziej tradycyjnym światopoglądzie i podporządkowaniu mężczyznom.

W tych rozmowach często pobrzmiewa to, że kobiety nie chcą już być tak zależne, same wiedzą że mogą na siebie zarabiać, nie muszą o nic prosić, nie muszą być skazane na los służących zamkniętych w domu. Mężczyzna się przydaje, ale trafi się taki do niczego, nie muszą na nim wisieć. Praca na roli również się zmienia – do przeszłości odchodzą niewielkie gospodarstwa, a w wielkich nie jest się samemu, ich rozmach i inwestycje mogą zaskakiwać.

Rozmówczyniami są nie tylko rolniczki, gospodynie, sklepowe, czy bezrobotne, ale i prawdziwe biznesmenki. Jak różni się ich ocena rzeczywistości, własnego losu i tego co dzieje się w kraju – to jest tu najciekawsze. Zamiast rozpaczać za PGR i podobno świetlaną przeszłością, można przecież próbować znaleźć również dla siebie jakąś szansę na zmianę, nie tkwić w tym co je spotkało bezradnie. W bohaterkach, które mają już sporo lat, ewidentnie autorki interesowała ich przeszłość, na ile same mogły o sobie decydować, dokonywały własnych wyborów.

Nawet jeżeli wydają nam się mało atrakcyjnym wzorem dla współczesnych kobiet, podziwiać należy ich siłę, z jaką znosiły przeciwności. Dziś młode dziewczyny mają zdecydowanie łatwiej, częściej wybierają wygody i lżejsze życie w mieście. Wieś się zmienia, nie zawsze jednak wszystkie nasze klisze i oczekiwania (np. młodzi bardziej liberalni, a starsi bardziej konserwatywni) się sprawdzają. I może dobrze?
Dobrym pomysłem było dołożenie do tych krótkich monologów tu i ówdzie bardziej „eksperckich” komentarzy. Dzięki nim zarysowuje się całkiem sporo spraw do przemyślenia (feminizm miejski, wykluczenie poprzez trudności komunikacyjne, czy wciąż wyraźne większe docenianie pracy mężczyzn). Lektura ciekawa, choć w samych rozmowach pewnie dla większości czytelników zaskoczeń nie będzie.

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl

W imieniu redakcji dziękujemy Hotelowi St. Bruno w Giżycku za udostępnienie idealnych warunków do opracowania książkowego wpisu. Polecamy! www.hotelstbruno.pl