Gdy się czyta spore ilości kryminałów, sensacji i thrillerów, człowiek czasem się łapie na takich przemyśleniach, że tym razem to autor przekombinował, że tym razem to po prostu nierealne. A potem napotykasz jakąś historię, która albo jest bardzo zbliżona albo nawet jeszcze bardziej nieprawdopodobna. I to wcale nie w książce, ale np. w prasie, czy w telewizji. Tak, zdecydowanie rzeczywistość potrafi dostarczyć niezłego materiału do tego by zaskoczyć czytelnika. Potem pozostaje trochę coś podkręcić, coś dodać, pozmieniać jakieś imiona i powieść gotowa. Helikopter jest beletrystyką, choć autor jako jeden z nielicznych dotarł do bohaterów tej historii, wysłuchał ich opowieści. Gdyby jednak napisał reportaż, być może trudniej byłoby się tłumaczyć przed policją z pewnych detali, a tak każdy może powiedzieć, że autor sobie wszystko zmyślił.
Choć brzmi to mało prawdopodobnie taki skok rzeczywiście miała miejsce. W 2009 kilku mężczyzn dokonało kradzieży ponad 39 mln koron szwedzkich, tym samym przechodząc do historii, bijąc wszelkie rekordy. To jednak spektakularny rozmach ich plany sprawił, że społeczeństwo zwróciło na niego uwagę, czyniąc ich z dnia na dzień bohaterami.
Trzeba bowiem mieć niezły rozmach, by zaplanować skok… przy użyciu helikoptera, w budynku położonym tuż obok posterunku i sprzątnąć sprzed nosa kasę firmie, która zajmuje się pilnowaniem pieniędzy. Ta fabuła jest na tyle ciekawa, że podobno Netflix kręci na jej podstawie serial.
W ich planie było tyle samo bezczelności, co i przewidywania różnych trudności. Chyba nikt się nie spodziewał takiego działania i choć policja dzięki jakimś przeciekom, próbowała się zabezpieczać na taką ewentualność, gdy przyszło co do czego, okazała się bezradna.
Na pierwszy rzut oka to nie są żadni geniusze, raczej dotąd średnio układało im się w życiu, tym razem jednak stworzyli zespół, który mimo prześladującego ich pecha, sprostał zadaniu. No, może nie wszystko poszło po ich myśli, ale o co chodzi nie mam zamiaru zdradzać.
Czyta się to jak połączenie reportażu z niezłą sensacją. Najpierw akcja rozwija się powoli, poznajemy bohaterów, ich problemy i lęki, śledzimy kolejne kroki, które miały pomóc w przygotowaniu akcji. A potem już nie ma odwrotu. Gdy mamy już 3/4 książki za sobą, wreszcie będziemy mogli sobie odpowiedzieć na dręczące nas pytanie: uda im się czy nie? Za taką kasę naprawdę można by zacząć nowe życie prawie w każdym miejscu na świecie. Panie, panowie, poznajcie szczegóły napadu stulecia w Szwecji.
Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl