Czytam w tej chwili aż 6 rzeczy równolegle, ale to już u mnie tradycja, że jak się dorwę do dobrego kryminału, to wszystko odkładam i w jeden dzień kończę to co najbardziej wciąga. Tak miałem z poprzednimi książkami od Wydawnictwa Afera – czeskie krymi to dopiero trzy pozycje (2 tytuły Procházkovej), ale każda zdecydowanie warta uwagi. I w przypadku Březiny też możemy liczyć na ciąg dalszy, bo widać, że ten bohater aż prosi się o dalsze tomy.
Młody policjant Tomáš Volf „zesłany” do archiwum za zawalenie jakiejś sprawy (być może w kolejnych tomach dowiemy się jakiej), za wszelką cenę próbuje znaleźć sposób na to, by zwrócić na siebie uwagę przełożonych, by wrócić do łask i do dochodzeniówki. W papierach się męczy, ale nie stracił nosa, grzebiąc więc w starych sprawach, wyszukał coś, co zwróciło jego uwagę. Dochodzenie w sprawie morderstwa w niewielkiej wsi na pograniczu czechosłowacko-austriackim, prowadzone tuż po roku 1989, gdy wszystko się zmieniło, nigdy nie zostało zamknięte, brakuje pewnych dokumentów, ale jest pewna kwestia, która być może pozwoliłaby na skazanie sprawcy mimo upływu lat. Byle tylko potwierdzić swoje podejrzenia. Nie będzie to jednak proste, bo osoby, które prowadziły dochodzenie albo nie żyją, są zbyt chore lub też nie chcą opowiadać o tym co się wtedy działo. Jedyną nadzieją jest dotarcie do znanego polityka, kandydata na ministra spraw wewnętrznych, obecnie prowadzącego kampanię do wyborów, który wtedy rozpoczynał swoją karierę i to była jedna z pierwszych jego spraw.
Dzięki rozmowom Volfa z Novotnym zanurzamy się w śledztwo sprzed lat, pełne tajemnic, kłamstw i przemilczeń. Najpierw niechętnie wraca do tamtej sprawy, nie jest do końca szczery, dopiero z czasem się otwiera i próbuje pomóc policjantowi. Novotny wtedy reprezentował młode wilki, nieumoczone w przeszłość komunistyczną, ale przecież był zależny od tych, którzy tworzyli struktury milicji przez lata, od ich kontaktów, doświadczenia, znajomości.
W małym środowisku, gdzie mimo upływu lat, wciąż skrywane są jakieś urazy, lęki z czasów tuż po wojnie, poruszanie się kogoś obcego, dochodzenie prawdy dla kogoś przyjezdnego jest podwójnie trudne. Wcześniej Niemcy i Czesi żyli tu w miarę zgodnie, ale potem wojna wszystko zmieniła, a wysiedlenia i przejęcie majątków niemieckich, choć przez wielu rozumiane było jako sprawiedliwość, jest teraz niechętnie wspominane. Tak jakby nie wszystko wtedy odbywało się tak jak to powinno wyglądać wśród przyzwoitych ludzi. Teraz, gdy granice się otwierają, strefa zamknięta przez lata staje się dostępna dla ludzi, pewne sprawy nagle okazuje się, że wciąż mogą rzutować na to o czym się mówi, a o czym nie. Sprawa wyglądająca na samobójstwo, budzi wątpliwość, a gdy w tej samej wsi dochodzi do odkrycia kolejnych zwłok, wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować.
Březina dotyka niełatwych tematów – rewanżyzmu, chęci zakopywania pewnych spraw z przeszłości, zmowy milczenia w niewielkich społecznościach, demonów które łatwo zbudzić. Dla tych, którzy nie doświadczyli krzywdy, zła, wszystko wydaje się takie proste: dobro i zło, prawda i fałsz, nagroda i kara. I sprawiedliwość, która zawsze powinna być wymierzona. Volf jednak skonfrontowany ze wspomnieniami z przeszłości, zrozumie, że to nie są sprawy tak oczywiste jak mu się wydawało.
Może nie ma tu super zawiłej intrygi, wciągającego dochodzenia, ale powolne odkrywanie tajemnicy, wyciąganie prawdy na wierzch, okazuje się równie interesujące jak ściganie zbrodni dokonanych niedawno. I do tego ta duszna atmosfera…
To jeden z kryminałów, który pozostawia trochę w stanie niepokoju, pewnego dyskomfortu z otwartego finału. Ale w tym przypadku to jest jak najbardziej zaleta.
Dajcie szansę czeskim kryminałom! Podbiją Wasze serca równie mocno, jak te nasze krajowe. Recenzje poprzednich tomów znajdziecie u mnie na blogu: Mężczyzna na dnie i Roznegliżowane.
Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl