W Barcelonie jak najwięcej chciałem zobaczyć, dotrzeć w różne miejsca spacerem oszczędzając tym samym na limitowanych przejazdach komunikacją miejską. Jako wielbiciel (ale nie fanatyk) piłki nożnej nie mogłem na trasie pominąć stadionu Camp Nou. Rano podjechałem z Ewą metrem na miejsce jej fotograficznych warsztatów a potem już piechotą udałem się na wyprawę w stronę sportowej świątyni w Barcelonie.

Po blisko godzinnym spacerze dotarłem na miejsce. Od strony ulicy nic nadzwyczajnego ? wielki odlew z betonu, który przy naszym Narodowym wyglądał mało korzystnie. Kusiło aby zajrzeć do środka, obejrzeć sportowe serce miasta ale skutecznie odstraszyła cena za wejście. Wykonałem selfie na dużej tapecie przy kasach i ruszyłem na kolejny etap trasy ulicą otaczającą stadion. Z drugiej strony obiektu zajrzałem do handlowej alejki i oficjalnego sklepu klubowego. Zobaczyłem bogatą kolekcję ?dla każdego?, ucieszyłem się że już wyrosłem z gadżetów i z ulgą zacząłem oddalać się od FC hipermarketu.

Po drugiej stronie ulicy zobaczyłem wysoki mur – nie wiedziałem jeszcze co za sobą skrywa. Szedłem dalej chodnikiem mijając po prawej historyczne akcenty klubowe a po lewej kolejny odcinek wysokiej ściany. Przeszedłem przez parking szukając następnego kierunkowskazu do metra i wreszcie instynkt szwendacza sprowadził mnie do bramy wejściowej otwierającej dostęp do miejsca skrywanego przez wspomniany mur. Wszedłem do środka?

Znalazłem się w zamkniętej dzielnicy umarłych, w której na zmianę trafiałem na zalane słońcem lub cieniem aleje. To był lokalny cmentarz, którego struktura w niczym nie przypominała znanych polskich nekropolii. Wysokie ściany z grobowymi niszami, grobowe okienka, drabina pomagająca dostać się do tych na wyższych kondygnacjach? W ciszy spacerowałem wewnętrznymi alejkami mając wewnątrz satysfakcję, że trafiłem do miejsca, do którego nie zachęcał mnie żaden przewodnik.

Po powrocie do domu, po jakimś czasie wróciłem do zdjęć z tego cmentarza. Poszukałem dodatkowych informacji i dzięki polonijnej stronie dowiedziałem się, że nie raz wpadła tu piłka od sąsiadów.

?Niektóre spośród tysięcy to groby piłkarzy Barçy. Spoczywają tutaj futboliści takiego formatu jak Paulino Alcántara, Josep Samitier, César Rodríguez, Ladislau Kubala, charyzmatyczny 125 baskijski bramkarz Javier Urruticoechea czy urugwajski obrońca Julio César Benítez.?

Jeśli planujecie podróż do Barcelony i za element obowiązkowy uznacie Camp Nou nie przeoczcie znajdującego się po drugiej stronie ulicy Cementiri De Les Corts. Dla mnie ta wizyta okazała się ciekawsza od kultowego stadionu.

P.S. Dumę Katalonii znajdziecie nawet na paczce lotniskowych czipsów. Smaczne?
P.S. 2 – W Barcelonie znajdziecie miejsca z zakazem gry w piłkę.

Tekst i foto: Mariusz Walczak