Syryjczyk w Finlandii

0
1643
Foto: https://gutekfilm.pl

Dziś premiera „Po tamtej stronie”, więc notka na świeżo. Produkcji warto szukać w kinach studyjnych, bo pewnie nie wejdzie do szerokiej dystrybucji, a szkoda, bo to kino dużo bardziej inteligentne i zabawne, w porównaniu z np. amerykańskimi idiotyzmami.
Co kto lubi, prawda? Jedni będą walić na „Amerykańskie mamuśki” albo jakieś „Szalone święta 4”, ale jeżeli wolicie kino trochę zakręcone, czarną komedię, odrobinę absurdu, Aki Kaurismäki zauroczy Was każdą produkcją. Wybór należy do Was. Ja tam swojego już dokonałem.

Jego bohaterowie są tak zwyczajni jak tylko mogą być, czasem naiwni, nieporadni, ale dzięki temu, że nie walczą z innymi ludźmi, zdobywają ich sympatię (naszą też) i pomoc. Tym razem będziemy kibicować starszemu mężczyźnie, który chce zrealizować marzenie
i prowadzić własną knajpę oraz uchodźcy z Syrii, który postanawia poprosić o azyl
w Finlandii.

W dobie wszystkich awantur na temat uchodźców z wielką sympatią podchodzę do takich filmów, pełnych ciepła i ludzkiej życzliwości. Czy to idealizowanie rzeczywistości? Może odrobinę, ale to raczej mniejszy grzech niż wyolbrzymianie problemów i mówienie, że idą na nas sami terroryści, gwałciciele i nieroby. Dla Khaleda wszystko jest nowe, znalazł się tu tak naprawdę przypadkiem, bo statek, na którym się ukrył popłynął właśnie do Finlandii. Nie zna języka, nie ma znajomości ani pracy. Może jedynie siedzieć w ośrodku dla uchodźców, z nadzieją czekać na to, co los przyniesie i modlić się o to, by odnaleźć siostrę, z którą zgubili się w trakcie marszu przez Europę.

Pomoc dostaje z zupełnie zaskakującej strony – od człowieka, z którym się najpierw pobije. Ale takich właśnie bohaterów kreuje Kaurismäki: dziwaków, porywczych lub zamkniętych w sobie, ludzi o wielkich sercach. Wydają się, delikatnie mówiąc, ekscentryczni i to właśnie stanowi o dziwnym uroku i humorze jego filmów. Czy można prowadzić restaurację, niewiele wiedząc o tym biznesie ani o gotowaniu, z personelem i w lokalu, które jakby żywcem wyjęte są z lat 70. Przekonajcie się, że to wcale nie musi skończyć się plajtą. Tu klient wcale nie jest najważniejszy, choć trzeba cały czas kombinować, by się on pojawił.

Z jednej strony mamy człowieka, który w porzuceniu swojego kraju widzi jedyne wyjście, nie ma nic. A z drugiej strony?

Film nie tylko zabawny, ale też pełen ciepła, poruszający. Trochę jakby nie na czasie, choć przecież odnosi się jak najbardziej do aktualnych problemów.

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.pl

 

Zapisz