Chyba każdy z nas doświadczył kiedyś tego, że jakimś dziwnym zrządzeniem losu para skarpetek nagle w tajemniczy sposób zamieniała się w jedną, osamotnioną, do której za żadne skarby nie można nic potem dobrać. Co prawda płeć piękna zwykle twierdzi, że to zjawisko dotyczy głównie dzieci i mężczyzn (którzy jak stwierdzają niewiasty zwykle są dużymi dziećmi), ale w każdym razie nawet kobiety, mimo swojego uporządkowania
i systematyczności, nie są w stanie do końca zapobiec ginięciu skarpetek. Co począć
z pojedynczymi? Będąc artystą, można pozwolić sobie na noszenie skarpet nie do pary, nawet w różne wzorki i kolory, ale jak tu wyjść do „normalnej” pracy? Mamy zbierać skarpetki, licząc że może kiedyś wreszcie cudem znajdą się ich odpowiedniki?

Dzięki lekturze „Niedoparków” zyskujemy nie tylko wiedzę co się z naszą własnością dzieje. Znajdziemy tu też sposób na to, by wreszcie problem znikających skarpetek rozwiązać.
Wystarczy się dobrze rozglądać wokół siebie i po prostu być dobrym człowiekiem. Wtedy mamy szansę zaprzyjaźnić się ze stworzeniami, które za cały ten ambaras ze skarpetkami odpowiadają. Tytułowe niedoparki żyją bowiem wokół nas, są pewnie w każdym mieszkaniu, tyle że widzimy najczęściej jedynie efekty ich działania, czyli ginące pojedyncze skarpetki, które stanowią ich pokarm. Czemu pojedyncze zapyta ktoś? Ano takie już mają zasady. Podkradają (choć nie uważają tego za kradzież), gromadzą, od lat żyją w symbiozie z ludźmi, są jednak wierne pewnym zasadom obowiązującym od pokoleń.
Niedoparki to niewielkie stworzenia, z wyglądu przypominające nawet trochę skarpetkę, tyle że wypchaną (mniej lub bardziej jak to i u ludzi bywa). Mają śmieszne nosy, które służą im do wciągania niczym poprzez odkurzacz łupów, potrafią zrobić to błyskawicznie,
a dzięki temu, że potrafią świetnie wtopić się w otoczenie, dotąd nikt ich nigdy nie widział
i ich istnienie było co najwyżej w sferze podejrzeń.

Teraz dzięki autorowi tej serii oraz cudownym ilustracjom pani Galiny Milinovej możemy wreszcie bliżej je poznać. I ze zdumieniem odkrywamy, że mają dużo więcej wspólnego z ludźmi niż to byśmy byli skłonni podejrzewać. A może to kwestia tego, że są po prostu świetnymi obserwatorami i przejmują ludzkie nawyki? Okazuje się, że wśród niedoparków również można znaleźć takie osobniki, którym marzy się władza, które gromadzą dużo więcej niż im potrzeba, bywają wolontariusze jadący z misją na koniec świata, są pospolite łobuziaki, a nawet bezdomni, którzy wybrali taki los, idąc za ludźmi, którym przez lata towarzyszyli.

Ach, ile w tej opowieści otwiera się od razu nowych dowcipnych powiązań historii ludzi, przemian społecznych, gospodarczych i losów niedoparków. Stare pokolenie wspomina z nostalgią jak cudownie smakowały ręcznie szydełkowane wełniane skarpety albo jaka była jakość (i smak) produktów przed wojną, a młodzi wychowywani są już na masówce z domieszką tworzyw sztucznych, produktach z Azji, które niewiele dają im satysfakcji. Czyżby los tych stworzeń miał dobiegać końca? A może jednak znajdą jakiś sposób na to by przetrwać w świecie, mimo tego że ludzie coraz mniej przykładają wagi do jakości tego co noszą?

Rozpisałem się o samych niedoparkach, ale nie dziwcie się – pomysł na pokazanie tych stworzonek jest nie tylko zabawny, ale i arcyciekawy. Puścić wodze wyobraźni mogą przy okazji lektury zarówno dzieci jak i dorośli.

Poznajcie więc młodziutkiego Hihlika, jego dziadka oraz pana Wawczyńca, muzyka u którego mieszkają oraz profesora Kędziorka, którego marzeniem jest złapanie niedoparka, co mogłoby być uwieńczeniem jego pracy naukowej poświęconej tym maluchom kradnącym skarpetki. Oprócz nich poznacie jeszcze całą masę innych postaci, bo historia jest nie tylko zabawna, ale i wielowątkowa, pełna przygód i zwrotów akcji. Nawet dla mafii się znajdzie miejsce w tej szalonej historii.

Dzieciaki będą się nią nieźle bawić, a jednocześnie warto podkreślić jak fajnie udało się autorowi wpleść tu masę dobrych emocji i wartości. Przyjaźń, bezinteresowna pomoc, poświęcenie, zaufanie – to przecież zupełnie jak w lekturach z naszej młodości, gdy przez lektury pełne łobuziaków, łotrzyków, uczyliśmy się odróżniać dobro od zła, prawość od lewizny.

Przygoda, humor, odrobina absurdu. Niby książka dla dzieci, a ja, dorosły facet czytałem z przyjemnością, zachwycając się pięknymi ilustracjami i bawiąc klimatem opowieści. Już myślę sobie jaki tu znaleźć pretekst, by iść do kina na film o niedoparkach (doczekaliśmy się premiery i u nas!), bo taki stary koń jak ja będzie wyglądał podejrzanie w kinie pełnym dzieci. No i czekają mnie jeszcze dwa wydane u nas tomy z przygodami tych bohaterów. Już się cieszę.

Więcej informacji o książce znajdziecie na specjalnie dedykowanej stronie: niedoparki.pl
Autor: Pavel Šrut
Ilustracje: Galina Miklínová
Tłumaczenie: Julia Różewicz
Brawa za piękne i bardzo dopracowane wydanie tej pozycji należą się Wydawnictwu Afera.

Tekst: Robert Frączek www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak www.miluna.pl