Poszukiwanie ciekawych doznań teatralnych warto rozszerzać poza różne oficjalne sceny, instytucje i przedsięwzięcia z dużym doświadczeniem, wielkimi nazwiskami. Przekonałem się o tym już kilkukrotnie, że warto pytać znajomych, nie bać się jechać w jakieś dziwne, wydawałoby się mało teatralne miejsca, by przeżyć coś niesamowitego. Ze spektaklem „Rokcy Babloa” Teatru Alatyr było u mnie właśnie tak – wieści rozchodzą się przez znajomych, fama niesie, że rzecz jest świetna, miejsce jest przedziwne (Dzika Strona Wisły jest bardziej klubokawiarnią niż teatrem), niby blisko, a jakby na uboczu, bilety tanie jak barszcz (możecie się przekonać sami – znowu grają w ten weekend)… A przedstawienie? Polecam z całego serca. Zabawne, inteligentne, żywiołowo zagrane, jest w nim dużo szczerości i prawdy. Pomysł i wykonanie po prostu petarda.

foto: Artur Wacławek

Na początku warto rozwiać wątpliwości – nie ma żadnej literówki w tytule spektaklu. Owszem – wszelkie podobieństwo jest uzasadnione bo twórcy inspirowali się historią Sylvestra Stallone’a, który był w Hollywood nikim, ale „wychodził” ze swoim scenariuszem „Rocky’ego” swoją szansę. Ale ponieważ właściciele praw autorskich do filmu nie są zainteresowani rozdawaniem ich na prawo i lewo, tytuł nie mógł brzmieć identycznie. Choć zastanawiam się czy gdyby przedstawiciel wytwórni nie zobaczyłby tego co mogliśmy my, nie zmieniłby zdania. Nieważne. W tym przedstawieniu bardzo trudno oddzielić jest żart od szczerości, więc może i próby uzyskania praw do tytułu nie były do końca serio. Grunt że wyszło świetnie.

foto: Artur Wacławek

Na kanwie historii Stallone’a i brawurowego streszczenia scenariusza filmu (podobno napisanego w 3 dni), o który walczy, mamy coś co jest wartością dodaną, a tak naprawdę dodaje całości głębi. To już nie jest tylko american dream, pieśń o drodze do sukcesu, ale dużo bardziej gorzka rzeczywistość z naszego podwórka, gdzie młodzi ludzie po szkołach aktorskich, mimo talentu i pomysłów, nie mają gdzie się realizować, pragną realizować się w tym zawodzie. Trójka aktorów na scenie opowiada nam historię o bokserze amatorze, który dostaje szansę na walkę o tytuł mistrza, błyskawicznie zmieniając role, dając z siebie tyle energii, że można by pewnie na te ponad dwie godziny podłączyć do nich pół dzielnicy, a w pewnym momencie każdy z nich staje przed nami i zaczyna opowieść o sobie, o swojej drodze do aktorstwa. Pojedynek na pięści, ta nieustanna walka z przeciwnikiem i samym sobą, by nie dać się kolejnemu ciosowi, by ustać na nogach, by wyjść z kontrą, staje się dla nas symbolem życia, osiągania celów. Stallone ze swoim scenariuszem też doświadczył wielokrotnie porażki i odmowy, nikt w niego nie wierzył, ale był uparty.

foto: Artur Wacławek

Trzy bardzo osobiste historie – każdy z nich miał marzenia, plany, próby, porażki, zawody, kryzysy… I wreszcie moment, w którym dochodzą do wniosku – skoro nikt nie daje nam etatu i głównej roli, stworzymy własny teatr, sami napiszemy teksty i zagramy w tym główne role. I tak właśnie powstał Teatr Alatyr i między innym ta sztuka. A my możemy być tą publicznością, która powie im ile to jest warte, czy dalej jest sens to robić.
Co tu dużo gadać. Jest sens. Niesamowita dawka emocji, prawdziwych emocji, dawanie z siebie maksimum, proste, ale jakże dobre pomysły na wykorzystanie małej przestrzeni, skromnego budżetu, dowcip, ale i miejsce na refleksję – kurcze widzę w „Rokcy Babloa” same plusy. No, może jedynie krzesła powinny być wygodniejsze. Ale co tam ból d… skoro dusza się raduje.

foto: Artur Wacławek

Uwierzcie, że warto się wybrać i przeżyć to samemu!
Więcej o spektaklu: rokcy.pl

Obsada:
Bartosz Budny jako BARTOSZ BUDNY
Michał Karczewski jako MICHAŁ KARCZEWSKI
Rafał Pietrzak jako RAFAŁ PIETRZAK
Scenariusz i reżyseria – Jakub Kasprzak
Muzyka – Paweł Jeleniewski

Produkcja – Paweł Klica

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Artur Wacławek