To taki materiał idealny na prezent, do oglądania jeżeli ktoś lubi temat, któremu miniaturka jest poświęcona. I raczej nie dla bibliofila, bo temu będzie mało. Na pewno docenić ładne wydanie, ilustracje, zdjęcia, papier. Generalnie bardzo przyjemne – tylko trudno by kogoś zadowoliły zebrane ciekawostki, bo jak lubi koty, to pewnie większość z nich znał wcześniej.
Przesądy, legendy, parę znanych nazwisk posiadaczy czarnych kotów. I tyle. A chciałoby się pewnie więcej.
Skoro opowiada się o tym jak czarny kot stał się symbolem szatana, to warto by się pokusić o szerszą analizę, a nie rzucanie ogólników. Nawet przy przesądach – nie ma źródeł, analiz, a jedynie przytoczenie, z którego niewiele wynika, bo w jednych krajach, kulturach czarny kot okazuje się potencjalnym źródłem pecha, a w innych szczęścia.
Wędrujemy od Egiptu, przez średniowieczną Europę, aż po współczesność, przyglądamy się ciekawym postaciom, które mogły być jakimiś znakami zwrotnymi (bo albo nienawidziły kotów, czy ich się bały albo też je uwielbiały) w tym jako koty postrzegano i jak traktowano. Szczególnie te czarne. Jak wszyscy wiemy (a przynajmniej ja o tym jestem przekonany jako udzielający dachu dwóm czarnym diabłom) najpiękniejsze. Płonęły na stosach, przeganiano je, a czasem znowu traktowano wyjątkowo dobrze, niestety ta książeczka nie opowie nam tego wszystkiego dokładanie – jest zbiorem ciekawostek i co najwyżej może zainspirować do dalszych poszukiwań. Choćby w literaturze, czy poezji. Ale również w innych kulturach (choćby wspominane tu Maneki-Neko).
Przyjemnie się to ogląda, dla mnie jednak zbyt powierzchowne.
Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl