Artura Pacułę i jego powieści dla młodszych czytelników już na Notatniku kiedyś opisywałem, jego najnowsza powieść, choć pod pewnymi względami jest podobna, stanowi jednak nie tylko otwarcie nowego cyklu, ale i skierowana jest do starszych. Oczywiście, pewnie nastolatki też będą przy niej się dobrze bawić, jednak to dorośli, którzy lubią lekkie powieści przygodowe, awanturnicze, będą najbardziej usatysfakcjonowani. To powrót do czasów Pana Samochodzika, czy nawiązanie do powieści przygodowych tak popularnego u nas Akunina, czyli akcja, przygoda, odrobina humoru i ciekawe tło, nie tylko geograficznie, ale i historycznie.

Artur Pacuła zabiera nas do Egiptu, wraz z młodym inżynierem Konstantym Dobrowolskim, który ma pracować przy unowocześnianiu Kanału Sueskiego. Poza stworzeniem możliwości poznania tej niesamowitej inwestycji, dostarcza nam sporej ilości informacji na temat sytuacji geopolitycznej w tamtym regionie, sypie nazwami niesamowitych budowli i zabytków, nazwiskami postaci, które być może dla nas mogą być mało znane, ale na pewno warto zainteresować się ich dokonaniami. To wszystko jakby przy okazji, wplatając to w wartką akcję, pełną pościgów i niespodzianek. Bohater wciągnięty zupełnym przypadkiem w poszukiwania skarbów legendarnego państwa Kusz, chwilami pluje sobie w brodę, po co dał się w to wplątać, jednak duma i żądza przygód, czy też polska brawura, nie pozwalają mu na to, by się wycofać. W końcu gdy w grę wchodzi kobieta…

Choć sam Dobrowolski, podkreśla, że nie jest Polakiem, tylko Francuzem, to nie wyprze się przecież tego, że wychowanie przez patriotę i powstańca, który musiał uciekać ze zsyłki na Sybir, miało na niego ogromny wpływ. Inni też to dostrzegają, doceniając nie tylko błyskotliwy umysł, ale i ułańską fantazję, która pozwala mu uchodzić całym nawet z największych tarapatów. No i szarmanckość wobec pięknych kobiet 🙂

Choć nie zna Kairu, wszystko jest dla niego nowe, Dobrowolski ze swoją otwartą głową i sercem, potrafi zjednać sobie życzliwość ludzi i chyba głównie dzięki temu potrafi przez długi czas umykać nie tylko rabusiom, którzy wzięli go na cel, ale również agentom policji. Przyjaźń z miejscowym „specem od załatwiania spraw wszelkich” dostarcza nam trochę humoru, wprowadzając nas też trochę głębiej w miejscowe zwyczaje. Przeskakując od tych fragmentów bardziej przygodowych, do tych pokazujących wydarzenia bardziej od kulis, zanim się obejrzymy już jesteśmy przy finale i tylko żal pozostaje, że pewnie na kontynuację trzeba będzie poczekać.

Zapowiada się fajny cykl – bohater, jednocześnie młody, niedoświadczony w pewnych sprawach, ale inteligentny i ciekawy świata, stanowi fajny potencjał na przyszłość. Ojciec Dobrowolskiego pracował przy budowie londyńskiego metra (i chyba jedynie o to mam żal, że za szybko streszczono życiorys, który sam w sobie był fascynujący), w końcówce pojawia się budowa Wieży Eiffla, a przecież jeszcze tyle ciekawych wyzwań dla ambitnego inżyniera i miejsc gdzie może przeżyć jakieś przygody. Może ostatni etap budowy kolei w Andach? A już w XX wieku Katedra Gaudiego czy Hala Stulecia we Wrocławiu…

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl