Esport, sport elektroniczny, E-Sport czy eSport? Zanim zaczniemy debatę, czy granie w gry może zostać nazwane rywalizacją sportową, ustalmy nomenklaturę. Powiecie: co za różnica, jak będziemy zapisywać to zjawisko? Nie bez przyczyny oryginalny tytuł omawianej książki brzmi: This is Esport (And How to Spell It). Branża esportu warta jest w przybliżeniu $1 miliard (przewiduje się wzrost wartości do $4.28 miliarda w 2027 roku) i wypada okazać jej należyty szacunek.
Pamiętam swoją pierwszą debatę na temat, czy Esport powinien być nazywany sportem. Przemawiały do mnie wtedy argumenty obu stron, jednak z biegiem czasu zaczęłam dostrzegać coraz więcej cech ?klasycznego? sportu w esporcie. Jednym z podobieństw jest codzienny trening, który jest nie tylko ?graniem w grę?, ale mozolnym ćwiczeniem najmniejszych detali. Od zawodników wymaga się niezwykłej precyzji, szybkości reakcji i skupienia. Są to umiejętności wymagające wielu wyrzeczeń i godzin jednostek treningowych. Podobnie jak w ?klasycznych? dyscyplinach sportowych, aby dojść na szczyt, niezbędne jest przygotowanie w każdym aspekcie. Na światowym poziomie, nawet najmniejszy szczegół może zaważyć na wygranej lub przegranej drużyny. Dlatego też profesjonalne drużyny esportowe zatrudniają cały sztab przygotowawczy zaczynając od trenera merytorycznego i trenera fizycznego, poprzez psychologa, a na dietetykach i kucharzach kończąc. Aby zyskać przewagę nad przeciwnikiem, zawodnicy gotowi są do wielu poświęceń. Jeden z topowych graczy, Lim ?BoxeR? Yo-hwan, chcąc utrzymać największą możliwą koncentrację starał się jak najmniej mrugać podczas rozgrywki.
Wraz z profesjonalizacją Esportu, zmianie uległ również system treningowy. Obecnie drużyny esportowe nie różnią się wiele od drużyn tradycyjnego sportu, zapewniając zawodnikom zatrudnienie i najlepsze warunki do rozwoju. Sportowcy trenują w Gamehouse?ach gdzie mają dostęp do najlepszego sprzętu i sposobność pracy nad taktyką razem z pozostałymi członkami zespołu. Teraz pewnie wielu wyobraża sobie stereotypowe mieszkanie studenckie, z bałaganem, stosami pustych pudełek po jedzeniu w dostawie i grupę znajomych zapatrzonych w monitory. Paul Chaladner ukazuje również jak z biegiem czasu następowała ewolucja szkolenia najzdolniejszych sportowców oraz jakie problemy stwarza zamknięcie w hermetycznym środowisku niekiedy bardzo skrajnych charakterów. Nie dziwi więc przechodzenie na podejście do treningu oparte na systemie ?chodzenia do biura?. Dzięki temu zawodnicy są w stanie rozdzielić pracę (granie) od życia prywatnego.
Jak pozostałe dyscypliny sportowe, tak i esport nie ustrzegł się od kontrowersji z nim związanych. Sprzedawanie meczy czy stosowanie przez graczy dopingu w tradycyjnym sporcie, nie dziwi już zapewne nikogo. Jednak pomyśleć można: jaki doping może zastosować esportowiec? Tutaj wyróżnić możemy dwa rodzaje ? doping fizyczny oraz cyfrowy. Pierwszy znany szeroko z pozostałych dyscyplin sportu pozwalający na lepsze skupienie się czy szybszy czas reakcji. Drugi natomiast polega na np. wgraniu nielegalnego oprogramowania. Innym problemem, widocznym również (chociaż na coraz mniejszą skalę) w tradycyjnym sporcie, jest kwestia kobiet w sporcie. Nadal pokutuje utarty schemat, że to mężczyźni grają w gry. Kobiety postrzegane są jako gorsze i nierzadko jedynie przez pryzmat płci. Szczęśliwie, coraz więcej kobiet wybiera esport jako ścieżkę kariery, startując w światowych turniejach wraz z mężczyznami jak równy z równym.
W książce ?Esport. Insiderski przewodnik po świecie gamingu? autor przeprowadza czytelnika przez pierwsze lata branży esportu, starając się uchwycić początek zjawiska. Paul ?Redeye? Chaladner zaczyna opowieść od ery automatów do gier, przez początki turniejów esportowych, na współczesnych, wielkich zawodach kończąc. Pozycja ta jest idealna zarówno dla fana sportów elektroniczych, jak i totalnego laika, który nie widzi różnicy między MOBA, RTS, strzelankami a bijatyką. Zapraszam do lektury, ja tym czasem odpalam konsolę i idę ćwiczyć umiejętności esportowe.
Tekst: Anna Elsner
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl