Przeglądając repertuary warszawskich teatrów komedii całkiem sporo, ale tych bardziej oryginalnych, nie bazujących na prostym kluczu pomyłek, jak na lekarstwo. A przecież to przyjemność zobaczyć sztukę, która nie tylko wywoła chwilami na twarzy uśmiech, ale i skłoni do jakiejś refleksji. W ostatnich tygodniach trafiłem na dwa takie spektakle. I dziś o jednym z nich. Grana na małej scenie Teatru Kamienica sztuka młodego katalońskiego pisarza Jordi Vallejo Duarrito, wyreżyserowana przez Tomasza Obarę, podejmuje temat miłości, przyjaźni, naszych pragnień i tego jak niestety potrafią być one przesiąknięte egoizmem. Oczywiście nikt do tego się głośno nie przyzna, ale gdyby tak zastanowić się nad pytaniem przed jakim stają bohaterowie „Testu”, obawiam się że z większości z nas zaraz by wyszły jakieś głęboko skrywane ambicje, niechęć, żale i emocje, którymi próbowalibyśmy rozgrywać sytuację tak by poszła po naszej myśli.

Punktem wyjścia jest prosta zabawa psychologiczna: czy wolałbyś 100 tys. dolarów od ręki, czy poczekać 10 lat i dostać okrągły milion. Przed takim dylematem bogaty Bruno stawia swoich przyjaciół, którym nie układa się tak dobrze jak jemu. Początkowo pytanie jest czysto hipotetyczne, bo też i oni nie bardzo mają chęć by zostać jego dłużnikami moralnymi, ale im dłużej to pytanie jest rozważane i emocje narastają, podpisany czek lub umowa stają się coraz bardziej realne.

Czy za pieniądze można kupić wszystko? Pewnie niektórzy tak uważają. Na pewno one mogą wiele zmienić, pomóc w zrealizowaniu marzeń, wesprzeć rozwój dzieci itp. A czy mogą coś zepsuć? Okazuje się, że i tak może być. I nie chodzi jedynie o podtekst tej zabawy i autorytarne stwierdzenie czy ktoś jest typem zwycięzcy czy nieudacznika. Chodzi raczej o to, że w takiej sytuacji, gdy zależy nam na postawieniu na swoim, niestety mogą wyjść na wierzch emocje i sprawy, o których głośno być może wcześniej nie rozmawialiśmy.
I to jest właśnie oś „Testu”. Niby komedii, ale dość gorzkiej, skłaniającej do refleksji i wcale nie kończącej się wesołkowato. I nie chodzi tu bynajmniej jedynie o małżeństwo Poli (Daria Widawska/Ilona Wrońska) i Daniela (Mariusz Słupiński/Leszek Lichota), ale również Bruno (Jarosław Boberek) i jego obecna partnerka, pani psycholog która wymyśliła ten test (Aleksandra Grzelak/Michalina Sosna) dają się ponieść emocjom i nie potrafią wyjść z tej sytuacji z tarczą. Maski spadają, a skrywane uczucia i myśli wyciągnięte na światło dzienne już ukryć się nie dadzą, bo zbyt boleśnie ranią.

Niezły tekst i zagrany na dużym poziomie energii (mam wrażenie, że w naszym spektaklu aż za nerwowo bo kilka było sytuacji chyba nieprzewidzianych). Warto zobaczyć. Choć z góry uprzedzam, że to nie jest komedia, po której byście wychodzili rozbawieni.

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Źródło zdjęć: Teatr Kamienica