Jak dotąd czytałem wszystko autorstwa Horsta co u nas na rynku się ukazało i nie mam zamiaru przepuścić żadnej kolejnej publikacji. Doceniam fakt, że wydawnictwo, które rozpoczęło wydawanie od części 6 cyklu, teraz wreszcie się cofa i możemy troszkę lepiej poznać komisarza Wistinga. Ale wiecie co? Nie zamierzam ukrywać, że to właśnie tomy od 6 do 9 (czyli do Jaskiniowca) przedkładam nad te pierwsze. Może to kwestia tego, że autor doskonalił swój warsztat, ale zdecydowanie pomysły na fabułę, akcja, napięcie – to wszystko jest lepsze w późniejszych tomach.

To nie znaczy, że „Felicja zaginęła” jest złą książką. Po prostu nie wciąga aż tak bardzo jak te następne. Sama sprawa do rozwiązania jest dość interesująca, ale o dziwo mamy wrażenie, że to jedynie Wistingowi zależy na rozwikłaniu jej wszystkich aspektów (a w późniejszych powieściach na sukces pracuje cały zespół). Mamy bowiem do czynienia nawet nie z jedną, a z dwoma sprawami, które mocno się łączą, nie są przypadkowe.

Obie dotyczą zaginionych kobiet. Ciało jednej z nich znaleziono zupełnym przypadkiem po kilkudziesięciu latach przy budowie drogi. Wszystkim wydawało się przed laty, że popełniła samobójstwo, tymczasem wszystko wskazuje na to, że ją zamordowano i dobrze ukryto ciało.


Niedługo dojdzie do przedawnienia tej sprawy, dowodów jak na lekarstwo, a na dodatek wszystkie siły mają być rzucone do wyjaśnienia sprawy aktualnego zniknięcia młodej dziewczyny. Jedynie Wistingowi nie dają spokoju obie ofiary.

W powieści tej nie ma jakiejś spektakularnej akcji, ale fajne jest to, że idziemy ślad w ślad za detektywami, podobnie jak oni, mamy podejrzenia, stawiamy hipotezy, która jedna po drugiej upadają. Wszystko wskazuje na to, że będą to jedne z wielu niewyjaśnionych spraw, które trafią na półkę.

Co stało za morderstwem. Przypadek? Zemsta? Zazdrość? Zrobił to ktoś bliski czy kompletnie nieznajomy? Całe śledztwo to mozolne szukanie poszlak i motywów.
Przy okazji ten tom rzuca trochę światła na sytuację rodzinną Wistinga, którą znamy z kolejnych części. Dziwnie tak cofać się w czasie, ale ci, którzy już poznali powieści Horsta, ich klimat i bohatera, to niespieszne tempo, nie zdziwią się jeżeli powiem, że lektura „Felicja zaginęła” sprawiła sporo przyjemności. Czekam na tom trzeci!

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl

Zapisz