W kinach mi ten film jakoś umknął, ale na szczęście wychodzi właśnie na DVD, jest już do upolowania na jednym z kanałów tv, więc mogę nadrobić. Na początku czułem się trochę zagubiony, nie mogłem odnaleźć się w tej historii, skupiając się na jej najbardziej sensacyjnym wątku, ale tak naprawdę wcale nie on daje największą satysfakcję.

Zacznijmy jednak od początku. Film brazylijski. Wiecie: słońce, plaża, ciepłe morze i nawet biedni potrafią się radować, być ze sobą razem. Do tego by zrobić przyjęcie na dachu wiele nie trzeba. Jest w tym filmie jakiś duży oddech wolności, przestrzeń nie ograniczona w żaden sposób. Wiek? Choroba? Opinie innych? Olać to wszystko. Trzeba czerpać z życia ile się da. I tak też robi główna bohaterka: ponad 60-letnia Clara. Mieszka sama, dość wygodnie, blisko plaży i nie czuje się do niczego zmuszona. Powiecie – ma pieniądze to robi co chce. Ale ileż osób nawet gdy ma pieniądze wciąż czują konieczność by robić określone rzeczy, choćby pomnażać majątek. Jej wystarcza to co ma.

Lubi rozmawiać z ludźmi, odpoczywać, relaksować się przy muzyce, spotykać się z dziećmi, czy z przyjaciółmi. A gdy czuje się samotna nie ma oporów przed tym, by zaprosić młodego chłopaczka, by zaspokoić z nim swoje potrzeby. Choć jest po amputacji piersi, nie ma kompleksów, lubi swoje ciało i dla wielu ludzi jest symbolem elegancji i naturalnego piękna. Tak! Uwierzcie, że dzięki tej energii jaka z niej bije, naprawdę potrafi przykuwać do siebie całą naszą uwagę, przyćmiewając nawet dużo młodsze kobiety. Sonia Braga stworzyła fenomenalną kreację! Taka rola dla aktorki to skarb, bo na długo będzie zapamiętana.
Wspomniałem wątek sensacyjny. A i owszem – jest. Otóż na apartamentowiec, w którym mieszka Clara, ma chrapkę deweloper, który chce tam postawić coś dużo większego i nowocześniejszego. Przekonał wszystkich. Tylko nie ją. I będzie starał się na wszelkie sposoby zniechęcić ją do mieszkania w tym budynku, zastraszając i rzucając wszelkie możliwe kłody pod nogi.

Wciąż spodziewamy się najgorszego, ale reżyser „Aquariusa” mam wrażenie wcale nie chciał byśmy skupili się jedynie na tym. Stąd tyle czasu poświęca przedmiotom, drobiazgom, chwilom małego szczęścia. Clara mówi całemu światu: jestem szczęśliwa, bo żyje właśnie tu gdzie chcę żyć, gdzie wychowywałam dzieci, gdzie otaczają mnie wspomnienia. Nawet gdy bliscy tego nie rozumieją (weź pieniądze – to kupa kasy!), ona nic sobie z tego nie robi.

Dlatego oglądając nie angażujcie się jakoś bardzo w to co się wydarzy, delektujcie się klimatem tego obrazu, jego zmysłowością jaką jest przesycony, pięknem chwili, celebrowaniem wspomnień i teraźniejszości, dzięki którym nawet przemijanie nie jest straszne, jest czymś naturalnym, co musi przyjść, ale to jeszcze nie dziś.

Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Aurora Films, www.aurorafilms.pl