Nigdy nie byłem jakimś wielkim pasjonatem komiksów, doceniłem je dopiero na późniejszym etapie, raczej te artystyczne, a nie rozrywkowe, dlatego nie tak łatwo było mi się zanurzyć w świat kreowany przez Chabona w Niesamowitych przygodach. Superbohaterowie mają tu bardzo ważną rolę, nie tylko dlatego, że wokół tworzenia komiksów, wymyślania takich historii i przelewania ich na kadry zeszytu, kręci się fabuła – są również jakimś sposobem na kompensację własnych lęków i pragnień bohaterów, żyją w ich wyobraźni, ale są też cząstką ich samych.
Nawet jednak nie siedząc zbyt mocno w historii komiksu, nie znając specyfiki pierwszych serii, tworzenia superbohaterów, a potem kopiowania ich na różne sposoby, w sumie i tak można znaleźć sporo ciekawych rzeczy u Chabona. Przecież nie o komiksach jedynie (choć o ich twórcach) jest ta powieść. To obraz Ameryki zanim włączyła się ona do drugiej wojny światowej, aż do lat po zakończeniu wojny, powolnej stabilizacji, ale i dochodzenia do głosu konserwatystów, którzy chcieli wszystkiego zakazywać.
Można więc skupiać się na kolejnych etapach kariery Kavaliera i Claya, młodych chłopaków, pełnych zapału, ambicji i ideałów, aż po gorycz obserwowania tego co zostało z ich pracy, jak ją ocenia się po latach. Można też sięgać głębiej, szukają odpowiedzi na pytanie po co Ameryce byli superbohaterowie, jaki mieli wpływ na społeczeństwo i czemu stali się niepotrzebni.
Magicy, mistrzowie ucieczki jak Houdini, wojownicy o dobrą sprawę, walczący o sprawiedliwość – takich wątków u Chabona jest masa i czasem są one bardziej wyraźne niż wydarzenia realne, jak tęsknota za rodziną, która została w Czechach pod okupacją Niemców, czy wściekłość na własną bezradność, że nie można ich stamtąd uratować. Wojna wydaje się tu trochę odrealniona, nawet dość abstrakcyjna, jedynie jej ofiary są realne – czasem na kartach komiksów jest bliższa naszym wyobrażeniom. To kolejna charakterystyczna u Chabona rzecz: w realu raczej nie znajdziesz potwierdzenia swoich wyobrażeń o heroizmie, wielkich czynach. Trzeba do tego dorosnąć, żeby odkryć, że zamiast załamywać się własną małością, tym że nasze życie nie dorasta do wyobrażeń o nim, zamiast uciekać, należy zanurzyć się w codzienność i w niej odnaleźć spełnienie i radość.
Niech Was nie zmyli tytuł: niesamowite przygody. To nie jest powieść, w której akcja miałaby najbardziej istotne znaczenie. Czasem nawet przeskakujemy długie fragmenty życiorysu bohaterów, bo tak naprawdę jest nawet nie to co przeżyli, ale to jak ich to zmieniło, jak patrzą za siebie i na siebie. I to jest tu najciekawsze.
Długie tygodnie z tą powieścią, przebijałem się powolutku, ale uważam że warto i Chabon jeszcze powróci u mnie w Notatniku.
Tekst: Robert Frączek, www.notatnikkulturalny.blogspot.com
Foto: Ewa Milun-Walczak, www.miluna.pl